Tytuł oryginału: Die Zelle
Autor: Jonas Winner
Wydawnictwo: Initium
Ilość stron: 354 [egzemplarz przedpremierowy]
PREMIERA: 26 kwietnia 2017
Thriller to zdecydowanie jeden z moich ulubionych gatunków książek, jednak prawda jest taka, że niestety ciężko jest znaleźć taki, który naprawdę wywoła w czytelniku strach i przerażenie. Wydaje mi się, że dużo łatwiej jest wzbudzić w człowieku te pozytywne emocje, dlatego uważam, że autorzy powieści grozy mają troszeczkę utrudnione zadanie. Opis "Celi" sugeruje, że będzie to powieść, która mrozi krew w żyłach i przyspiesza bicie serca. Okładka, choć z początku może nie mieć dla nas żadnego konkretnego skojarzenia, po przeczytaniu zyskuje sens i ukryte znaczenie, a do tego przypomina o przerażających opisach jakie znalazły się na kartach tej książki. Dzisiaj o pozycji, która zamknęła mnie w swoim świecie i nie chciała z niego wypuścić. Recenzja thrillera, który okazał się bardziej przerażający od niejednego horroru. Zapraszam do przeczytania dalszej części, z której dowiecie się o wiele więcej. Ostrzegam jednak - to opowieść wyłącznie dla czytelników o mocnych nerwach!
Sammy to jedenastoletni chłopiec, który właśnie przeprowadził się do willi z ogrodem znajdującej się w Berlinie. Z początku wszystko dobrze się układa, a rodzina wiedzie w miarę spokojne życie. Wkrótce jednak chłopiec przypadkiem odnajduje wejście do schronu przeciwlotniczego należącego do posiadłości. Trafia tam śledząc własnego ojca, a to co zastaje w środku całkowicie zmienia jego życie i sprawia, że chłopiec zaczyna bać się taty. W zamkniętej celi jest więziona przerażona dziewczynka i choć nie można nawiązać z nią większego kontaktu, Sammy bardzo chce jej pomóc. Kiedy kolejnego dnia zakrada się do bunkra, po dziewczynce nie ma ani śladu. Czy chłopiec odnajdzie niewiele starszą od niego dziewczynkę? Czy to rzeczywiście jego ojciec jest odpowiedzialny za jej zniknięcie?
Fabuła "Celi" na początku wydaje się prostolinijna i dosyć przewidywalna. Po przeczytaniu pierwszych kilkudziesięciu stron byłam pewna prawie w stu procentach, kto stoi za porwaniem dziewczynki, jednak to co wydarzyło się na kolejnych kartach tej powieści, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Powiedzieć, że nie spodziewałam się takiego obrotu akcji to za mało. Ja po prostu nie mogłam uwierzyć w to co aktualnie się działo. Podziwiam autora za jego wyobraźnię i doskonałą grę z czytelnikiem, bo co do tego nie mam wątpliwości - Jonas Winner bardzo skutecznie zwodził mnie przez całą lekturę, tak aby na samym końcu totalnie rozbić każdą moją teorię na temat tego co naprawdę się wydarzyło.
Akcja jest bardzo szybka, pozbawiona zbędnych opisów. Autor skupia się na wydarzeniach i robi wszystko aby stały się one jak najbardziej mroczne i przerażające. Czytając "Celę" z pewnością nie doświadczycie ani chwili znudzenia, historia nieustannie gna do przodu, a czytelnik próbuje nadążyć za narracją głównego bohatera i nawet nie chce odkładać lektury na później. Jonas Winner doskonale radzi sobie z budowaniem napięcia, a do tego zaciera granice między wyobrażeniem a rzeczywistością. Decydując się na lekturę "Celi", kupujemy bilety na prawdziwą karuzelę emocji, która raz wprawiona w ruch, nie chce się zatrzymać.
Głównym bohaterem jest jedenastoletni chłopiec, który z początku wzbudził we mnie wiele sympatii. W końcu Sammy to tak naprawdę jeszcze małe dziecko, a do tego mierzy się z bardzo trudną i niebezpieczną sytuacją. Kolejne strony zmieniły jednak mój pogląd na temat tej postaci. Moje uczucia względem niego obróciły się o sto osiemdziesiąt stopni. Niekiedy sama nie wiedziałam co tak naprawdę mam myśleć o jego zachowaniu. Niestety nie mogę w tym momencie nic więcej wam zdradzić, bo zabrałabym wam całą radość z czytania "Celi". Jedno jest pewne - Sammy to bohater pełen tajemnic, a jego osobowość to dopełnienie całej tej przerażającej i mrocznej historii.
Autor posługuje się prostym i przyjemnym językiem, który z pewnością dla każdego będzie doskonale zrozumiały. Lekkość z jaką Jonas Winner opisuje te jakże upiorne wydarzenia, sprawia, że powieść czyta się niezwykle szybko i łatwo. Niektóre rozdziały są napisane w bardzo specyficzny i szczególny sposób. Są to momenty, które wywołały we mnie dreszcze i uczucie wręcz obrzydzenia. Momenty brutalne, tylko dla czytelników o mocnych nerwach. Nadają one niezwykły i niepowtarzalny klimat tej powieści. Tworzą wokół "Celi" jakąś dziwną aurę, której nie sposób nazwać. To rozdziały, które zaliczyłabym bardziej do strasznego horroru, a nie thrillera. Zdecydowanie są to jedne z mocniejszych stron tej pozycji, chociaż ogólnie uważam, że "Cela" nie posiada słabych stron. Wszystko jest tutaj idealnie dopracowane, a ja nie znalazłam nic co mogłabym skrytykować.
Zakończenie "Celi" wbija czytelnika w fotel i wprowadza w jego głowie ogromny mętlik. Jeszcze długo po odłożeniu lektury na półkę nie mogłam pozbierać się po tym co autor zaserwował swoim bohaterom. Myślę, że nie było takiej możliwości, abym chociaż odrobinę przewidziała co wydarzy się na ostatnich stronach tej powieści. Jonas Winner tak mocno zakręcił całą fabułę, że wszystko totalnie mi się pomieszało i nie byłam w stanie odróżnić rzeczywistości od fikcji.
Podsumowując - "Cela" zdecydowanie trafia do najlepszych thrillerów jakie kiedykolwiek przeczytałam. Nie mam co do tego cienia wątpliwości. To powieść, obok której nie może przejść obojętnie żaden z miłośników tego gatunku. Radzę zapamiętać nazwisko tego autora, bo jestem pewna, że jeszcze kiedyś o nim usłyszymy. Pokłony i oklaski dla Jonas'a Winner'a! Naprawdę jestem pod ogromnym wrażeniem i mam ochotę na więcej. Dużo więcej! Na szczęście autor ma na swoim koncie trochę książek, tak więc teraz nie pozostaje mi już nic innego jak czekać na ich polskie wydanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz