Tytuł oryginału: Worth Fighting For
Cykl: Fighting to Be Free
Autor: Kirsty Moseley
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Ilość stron: 336
Do twórczości Kirsty Moseley zabierałam się już naprawdę od bardzo dawna. Mnóstwo pozytywnych ocen i pochlebne recenzje skutecznie zachęciły mnie do tej autorki. Kiedy dostałam propozycję od wydawnictwa HarperCollins Polska, niemal od razu i bez wahania zgłosiłam się po "Chłopaka, który o mnie walczył". Dopiero kiedy powieść znalazła się w moich rękach zauważyłam, że jest to kontynuacja losów Ellie i Jamiego z książki "Chłopak, który chciał zacząć od nowa". Miałam ochotę krzyknąć: "BRAWO KAMILA", ale postanowiłam, że zaryzykuję i spróbuję przeczytać drugą część bez znajomości pierwszej. I powiem wam szczerze, że nie było tak źle. Więcej szczegółów za chwilę - w dalszej części recenzji, na którą serdecznie was zapraszam.
Rozstanie z Jamiem było dla Ellie jedną z najtrudniejszych rzeczy w życiu, z którą musiała się kiedykolwiek zmierzyć. Dziewczyna wyjechała i rozpoczęła nowe życie, a także związała się z porządnym mężczyzną. Wypadek samochodowy jej rodziców sprawia jednak, że Ellie zmuszona jest wrócić do domu. Bohaterka jest pewna, że już dawno poradziła sobie ze stratą Jamiego i wyleczyła złamane serce, jednak kiedy tylko się spotykają, wszystkie dawne uczucia powracają ze zdwojoną siłą. Czy bohaterowie będą w stanie sobie wybaczyć i zacząć wszystko od nowa? Czy przeszłość Jamiego może okazać się niebezpieczna dla jego ukochanej?
Fabuła książki jest bardzo ciekawa a poznawanie jej przyniosło mi wiele przyjemności. Pomimo nieznajomości pierwszej części, byłam w stanie bez większych problemów zrozumieć toczące się się wydarzenia. Okropnie obawiałam się tego, że moja nieuwaga w wyborze egzemplarza do recenzji sprawi, że czytanie tej książki będzie dla mnie jedną wielką męczarnią, ale się nie stało - całe szczęście! Cała historia nie jest zbyt oryginalna i nieprzewidywalna, ale absolutnie mi to nie przeszkadzało. Jak już na pewno zauważyliście, uwielbiam takie lekkie, niezobowiązujące lektury i bardzo często po nie sięgam, a "Chłopak, który o mnie walczył" jest tego doskonałym przykładem.
Bohaterowie są świetnie wykreowani i możemy ich naprawdę dobrze poznać. Bardzo polubiłam zarówno Jamiego, jak i Ellie, i mocno im kibicowałam przez cały ten czas. Choć były momenty kiedy obydwoje lekko działali mi na nerwy, ostatecznie ciężko było mi się z nimi rozstać. Dzięki temu, że całą historię poznajemy z dwóch perspektyw - męskiej i żeńskiej - możemy jeszcze lepiej zrozumieć fabułę, a także decyzje, które podejmują główni bohaterowie. Okazało się, że Jamie miał naprawdę bardzo mroczne doświadczenia, co zrobiło z niego niesamowicie ciekawą i fascynującą postać.
Muszę przyznać, że już od pierwszych stron pokochałam styl Kirsty Moseley i po prostu nie mogłam oderwać się od lektury "Chłopaka, który o mnie walczył". Autorka posługuje się lekkim i prostym językiem, który z pewnością okaże się dla każdego wystarczająco dobrze zrozumiały. Książkę czyta się naprawdę szybko, a do tego przyjemnie. Po przeczytaniu najnowszej powieści Kirsty Moseley, wcale nie dziwię się, że jej twórczość zbiera tak pozytywne recenzje.
Podsumowując - jestem pewna, że moja przygoda z twórczością Kirsty Moseley nie zakończy się na "Chłopaku, który o mnie walczył". Autorka urzekła mnie tą historią i sprawiła, że z wielką chęcią będę sięgać po jej kolejne książki. Teraz nie pozostało mi nic innego jak zapoznać się z początkiem losów Ellie i Jamiego. Mam nadzieję, że moja recenzja zachęciła was do tej pozycji i wkrótce sami będziecie po jej lekturze.
Za książkę dziękuję wydawnictwu HarperCollins Polska!
Osobiście nie trawię twórczości autorki i nawet tak dobre słowa kierowane pod adresem tej książki, nie są w stanie mnie skusić :D. Podjęłam dwie próby - przy ,,Chłopaku, który zakradał się do mnie przez okno" oraz przy ,,Nic do stracenia" i po prostu... no nie (choć w drugim przypadku było lepiej niż za pierwszym razem). Generalnie zwykle nie mam nic przeciwko przewidywalnym historiom, ale nie mogę znieść słodyczy, którą pisarska wlewa w swoje książki :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że twórczość autorki nie przypadła ci do gustu, ale dziękuję za komentarz i wyrażenie własnego zdania. Pozdrawiam :)
Usuń