Tytuł: Miasto świętych i złodziei
Tytuł oryginału: City of saints and thieves
Autor: Natalie C. Anderson
Wydawnictwo: Initium
Ilość stron: 464 [egzemplarz recenzencki]
Do przeczytania "Miasta świętych i złodziei" zachęciło mnie przede wszystkim porównanie go do "Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet" oraz "Zaginionej dziewczyny". Są to jedne z moich ulubionych powieści, dlatego kiedy tylko dowiedziałam się, że historia stworzona przez Natalie C. Anderson ma być ich połączeniem, wiedziałam, że prędzej czy później po nią sięgnę. Koniecznie musiałam przekonać się czy te trzy tytuły cokolwiek ze sobą łączy oraz czy są do siebie podobne. Dodatkowo perspektywa akcji rozgrywającej się na terenie Kenii wydawała mi się naprawdę bardzo kusząca. Kiedy tylko powieść trafiła w moje ręce, jak najszybciej zabrałam się za jej czytanie, aby zaspokoić moją ciekawość i dowiedzieć się czy warto poświęcić więcej uwagi na ten tytuł. Jeśli chcecie się tego dowiedzieć, zapraszam was do przeczytania dalszej części recenzji.
Tina pracuje jako złodziejka dla gangu Goondan. Jej życie napędza zemsta. Zemsta na człowieku, który przed kilkoma laty zabił jej matkę. Tą osobą jest Roland Greyhill, który swoją fortunę zbudował na korupcji i przestępczym życiu. Kiedy pojawia się okazja wejścia do posiadłości Greyhilla, Tina bez wahania postanawia z niej skorzystać. Jest pewna, że to idealny moment na zemstę. Nie spodziewa się jednak, że wydarzenia przybiorą tak nieoczekiwany obrót, a ona sama znajdzie się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Czy dziewczyna wkrótce odzyska spokój i pomści swoją matkę? Czy Tina wyjdzie cało z opresji?
Fabuła książki jest bardzo dobrze skonstruowana i dosyć mocno rozbudowana. Widać, że autorka dokładnie zaplanowała każde wydarzenie, a w całej historii nic nie dzieje się przypadkiem. Przygody Tiny są niezwykle ciekawe i wciągają czytelnika już od pierwszych stron. Kiedy zabierałam się za czytanie "Miasta świętych i złodziei" obawiałam się, że będzie to opowieść bardzo zagmatwana, którą z trudem będę rozumiała. Całe szczęście okazało się, że Natalie C. Anderson potrafi w bardzo lekki sposób opisywać toczące się wydarzenia, dzięki czemu absolutnie nikt nie powinien mieć problemów ze zrozumieniem aktualnych zdarzeń.
Bohaterowie są świetnie wykreowani, szczególnie Tina, którą zaczynamy darzyć sympatią już od pierwszego rozdziału. Doskonale możemy zrozumieć jej motywację kiedy szykuje zemstę na mordercy jej matki. Dodatkowo autorka umożliwia nam poznawanie wszelkich emocje, uczuć i myśli głównej bohaterki, przez co w mgnieniu oka między nami a postacią tworzy się silna więź, która nie pozwala nam odłożyć lektury na później. Kolejnym bohaterem, który zrobił na mnie pozytywne wrażenie pod względem charakteru okazał się Michael. Miałam nadzieję, że on i Tina odnajdą wspólny język i razem pokonają wszelkie przeciwności losu.
Język, którym posługuje się autorka jest zrozumiały i znacząco ułatwia nam przyswajanie całej historii. Na samym początku książki znajdziemy słowniczek, a w nim wyrazy, które zostały użyte wraz z tłumaczeniem. Muszę przyznać, że okazało się to bardzo pomocne, jednak wolałabym gdyby tłumaczenia poszczególnych słów znajdowały się w przypisach. Oczywiście nie wpłynęło to jakoś szczególnie na sposób w jaki odebrałam tę lekturę.
Podsumowując - "Miasto świętych i złodziei" to fascynująca historia, która wciąga od pierwszych stron i nie pozwala o sobie zapomnieć. Autorka świetnie oddała klimat Kenii i sprawiła, że mogłam poczuć się tak jakbym sama podróżowała po ciepłych, afrykańskich krajach. Powieść stworzona przez Natalie C. Anderson zdecydowanie zasługuje na uwagę większego grona czytelników i myślę, że znajdzie ona swoich wielbicieli. Chociaż nie porównałabym tej książki do "Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet" i "Zaginionej dziewczyny" to absolutnie się w niej zakochałam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Bardzo mnie ciekawi ta książka, ale nie mam już kiedy jej przeczytać :P Niemniej kurczę, brzmi świetnie!
OdpowiedzUsuńJeden z największych problemów książkoholika - brak czasu na czytanie :(
UsuńTrzymam kciuki, żebyś znalazła go jeszcze więcej! :D
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń