Tytuł oryginału: Cocky Bastard
Autor: Vi Keeland, Penelope Ward
Wydawnictwo: Editio Red
Ilość stron: 296
Vi Keeland oraz Penelope Ward to autorki, których z pewnością nie muszę wam przedstawiać. Jestem pewna, że większość z was doskonale kojarzy obie panie oraz ich twórczość. Muszę przyznać, że osobiście bardzo chętnie sięgam po stworzone przez nie historie, ponieważ zawsze są one przepełnione emocjami i namiętnością. Cieszę się, że ich książki zyskały w Polsce taką popularność, a wydawnictwa chętnie je wydają, dzięki czemu mam możliwość się z nimi zapoznać. Kiedy tylko dostrzegłam w zapowiedziach "Słodkiego drania", wiedziałam, że prędzej czy później sięgnę po tę lekturę. Choć okładka nie do końca spełniła moje oczekiwania, byłam gotowa zaryzykować i przekonać się czy również tym razem Vi Keeland oraz Penelope Ward pozytywnie mnie zaskoczą. Zapraszam do zapoznania się z dalszą częścią recenzji, w której z pewnością znajdziecie wszelkie potrzebne informacje i odpowiedzi na nurtujące was pytania.
Stacja benzynowa gdzieś na pustkowiu Nebraski nie jest zbyt romantycznym miejscem, zwłaszcza dla tych, którzy są w złym humorze. Aubrey była. Znużona wielogodzinną trasą w perspektywie miała jeszcze wiele godzin dalszej jazdy. Uciekała przed swoją przeszłością, chciała ukoić złamane serce i rozpocząć nowe życie w Kalifornii. Chance, zarozumiały przystojniak z Australii, wkurzył ją od pierwszego wejrzenia. Był niesamowicie seksowny, ale do przesady arogancki. Dziewczyna przestałaby o nim myśleć pięć minut po wyjeździe ze stacji, gdyby nie problem z kołem, którego sama nie była w stanie zmienić. Również Chance nie mógł wyruszyć w dalszą podróż - nie umiał poradzić sobie z awarią motocykla. Chcąc nie chcąc, dalej pojechali razem.
Wkrótce Aubrey z zaskoczeniem odkrywa w tym pewnym siebie zarozumialcu najlepszego kompana podróży, jakiego mogłaby sobie wymarzyć. A i Chance wygląda na faceta, który również coś do dziewczyny czuje. Wyprawa wydłuża się do kilku dziwnych, ale cudownych dni. Jest zabawnie, miło, a napięcie między dwojgiem ludzi rośnie. Aubrey zakochuje się w przystojnym Australijczyku i wszystko zdaje się zmierzać do szczęśliwego końca, gdy któregoś dnia, zupełnie nieoczekiwanie, Chance znika bez pożegnania...
To co zdecydowanie mocno wyróżnia te autorki to świetne poczucie humoru, które możemy zaobserwować już przy pierwszych kilkudziesięciu stronach "Słodkiego drania". Czytając tę powieść wielokrotnie zanosiłam się głośnym śmiechem, nie potrafiąc go opanować - czytanie tego tytułu w autobusie lub tramwaju grozi niebezpieczeństwem w postaci dziwnych spojrzeń kierowanych przez innych pasażerów w naszą stronę. Sytuacje, które spotykały głównych bohaterów były zabawne i wnosiły mnóstwo pozytywnych emocji do całej historii. Fabuła "Słodkiego drania" wciągnęła mnie już od pierwszych stron i intrygowała do samego końca. Muszę przyznać, że bardzo trudno było mi się pożegnać z głównymi bohaterami i zrobiłam to z ogromną niechęcią.
Aubrey oraz Chance to postacie, które doskonale do siebie pasują i według mnie tworzą świetny duet, który szybko zyskuje sympatię czytelnika. Nie będę ukrywać, że osobiście po prostu ich uwielbiam, a śledzenie ich przygód sprawiło mi całą masę przyjemności. Zdaję sobie sprawę, że szansa na to, że w prawdziwym życiu spotka nas coś podobnego jest mniejsza niż minimalna, ale ta historia pomimo tego na długo pozostanie w mojej pamięci.
Autorki posługują się bardzo prostym i lekkim językiem dzięki czemu powieść czyta się w błyskawicznym tempie. "Słodki drań" to tytuł, który świetnie nadaje się na chwilę relaksu i zapomnienia o codziennych obowiązkach i problemach. To świetna propozycja dla każdego kto szuka mało wymagającej lektury i po prostu chce się dobrze bawić podczas czytania. Ja z niecierpliwością czekam na kolejne książki tych autorek, a wam życzę przyjemnej lektury "Słodkiego drania".
Za książkę dziękuję wydawnictwu Editio Red!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz